TUI Group opinie

Piotr Kuczyński

Problemy pojawiły się po wylądowaniu w Doha (Katar). Miałem w aplikacji myTUI dostać szczegóły odbioru z lotniska. Nie było żadnej informacji. Skorzystałem więc z czatu – początek o 22:25 czasu Katar, czyli 20:25 CET. Była to droga przez mękę. W punktach: 1. Pani Ola powiedziała, że w umowie nie mamy transferu do hotelu. A ja byłem pewien, że mamy, bo o tym rozmawiałem z p. Sokołowskim i to widnieje w naszej umowie (pod usługi dodatkowe – transfer standardowy – w cenie). 2. Oczywiście doprowadziło mnie to do białej gorączki. Po 20 minutach (my wciąż na lotnisku, zmęczeni i wściekli) pojawił się na czacie pan Konrad. I zażądał…skanu umowy! Ja miałem słać mu skan Waszej umowy z lotniska! 3. Mamy aplikację w telefonie, która robi skan. Przesłaliśmy go pod wskazany adres. O 23:09 p. Kasia pyta czy przesłaliśmy skan (już dawno wysłany). 4. Pół godziny później jest info, że „Będziemy w kontakcie tak szybko jak będzie to możliwe” (totalne kpiny z klienta). W ten sposób mija półtorej godziny. 5. W końcu odzywa się na WhatsApp człowiek, który czeka na nas na lotnisku, o czym Państwa BOK nie miał pojęcia. Jak widać nie każdy pracownik TUI jest na poziomie nocnego portiera. Po reklamacji dostałem bon na 400 zł, po to żebym już nie marudził i obraźono mnie pisząc, że reklamacja była niezasadna. Nigdy więcej TUI.

Dodano: 2 tygodnie temu